50 lat minęło … czyli benefis Michała

Tak. To już 50 lat minęło. Podobno. Skrzypek – jak to skrzypek – nie musi wyglądać na swój wiek. A Michał na pewno nie wygląda. Ważne, żeby grał z pasją…Z Michała,  aż się wylewa zaangażowanie podczas gry (aż trzeba się troszkę odsunąć)…Bo już na pewno się nie zachowuje na scenie, jak 50-latek (poza sceną: brak jakichkolwiek danych)… 😉

Ciszą przywitał nas kościółek w Żerkowie. Rozstawiliśmy sprzęt, podłączyliśmy się, uderzyliśmy w struny… i nagle zaskoczenie: JAKA TU FAJNA AKUSTYKA! Spokojnie dałoby się zagrać kompletnie „UNPLUGGED”. Michał nas stonował, żeby nie było za głośno. I to był strzał w dziesiątkę. Dźwięki produkowane przez nas dostały naturalnego reverbu i brzmiały…brzmiały…brzmiały… Normalnie aż chciałoby się stać po drugiej stronie, wśród Publiczności.

galeriazerkow

Publiczność dopisała. Początek koncertu został nakreślony przez dwóch Panów z duetu BLUES MAKERS grających klimatyczną poezję śpiewaną. Włodzimierz Sypniewski (gitara,wokal) razem z Michałem Rybackim (skrzypce) przenieśli nas w artystyczną krainę dźwięków płynących wolno, nieśpiesznie…ale wprost w otwarte serca słuchaczy. Dołóżcie do tego mroczne, surowe wręcz, wnętrze ewangelickiego kościółka…i wyobraźcie sobie jak było. BYŁO PO PROSTU PIĘKNIE. Za czarowne rozpoczęcie tego długiego wieczoru, Publiczność dziękowała długimi brawami. Aż się obawialiśmy, czy uda nam się po tym wszystkim, skupić uwagę Słuchaczy na naszej muzyce.

Folk Street

Z nierzeczywistej krainy zadumy i zasłuchania trzeba się jednak było obudzić. Na scenę wyszliśmy my…czyli Folk Street. Zaczęliśmy podobnie klimatycznie…ciepłe dźwięki low D whistle rozlały się w przestrzeni przed nami, przywołując przed oczy zielone równiny Irlandii. Leniwie i przejmująco narastały, budując niepokój i zapowiadając ucieczkę w szybsze, energetyczne dźwięki . A potem…A potem Michał zapalił nam ogień pod stopami, zmianą tempa na swoich skrzypcach. Daliśmy się temu ponieść, i razem zagraliśmy to, co w nas siedzi. Niczym nie skrępowana radość z grania szybkiej i skocznej, celtyckiej muzyki. Publiczność chyba poczuła to co my, wykazała się, z powodzeniem oczywiście, chęcią klaskania i rytmicznego przytupywania. I tak już zostało do końca naszego grania. To Dzięki Wam, Droga  Publiczności, te pół godziny było wspaniałe. Nie spodziewaliśmy się, że nasze aranże muzyki irlandzkiej i szkockiej w wykonaniu folk-rockowym tak się Wam spodobają… Ale choć się świetnie bawiliśmy, to trzeba było zejść ze sceny. 🙂 Ale pokażemy Wam jeszcze … 😉

10-1

Jako trzeci, na scenie pojawił się Country Band Jiii…ha. Zagrali mieszankę country i bluesa w rockowej oprawie. Jak dla mnie, ciut za głośno na to wnętrze, bo przez to ciężko było wyodrębnić dźwięki instrumentów i wokalu. Ale Publiczność bawiła się też nieźle. I grając piosenki z trzecim zespołem, Michał się popisał znowu. I pokazał swoja klasę i opanowanie skrzypiec. W jednym koncercie grał poezję śpiewaną, folk celtycki i potem zupełnie odmienny w stylu koncert z Jiii…ha. Szacun i czapka z tupecikiem z głów….

Po koncercie była imprezka urodzinowa…Ale spuśćmy zasłonę milczenia na tym faktem ;)…Ważne, że było jadło, napitek i muzyka… i szczere życzenia następnych 50 lat :). Za fajne chwile, za bytność w Żerkowie, za kawał dobrej muzyki z fajną Publicznością przed sobą… WIELKIE PODZIĘKOWANIA.

I do zobaczenia i usłyszenia wkrótce…